Aleksander Rojewski z wykształcenia inżynier, absolwent politechniki poznańskiej i warszawskiej. Radny Rady Miasta Torunia, przewodniczył licznym komisjom. Dydaktyk i wychowawca wielu pokoleń toruńskiej młodzieży. Zaangażowany w działalność społeczną i dydaktyczną. Członek licznych stowarzyszeń i organizacji. Współtwórca nowatorskich rozwiązań technicznych. W wolnych chwilach odpoczywa na łonie przyrody, pielęgnuje ogródek działkowy, lubi jeździectwo i pływanie. Z Kandydatem Komitetu Wyborczego Wyborców Michała Zaleskiego „Czas Gospodarzy”, rozmawia Miłosz Puchalski.
Od ilu lat pełni Pan funkcję radnego Rady Miejskiej w Toruniu?
Już od trzech kadencji pełnię funkcję radnego, w trakcie których wiele różnych rzeczy się zdarzyło, a poza tym zdobyłem dużo doświadczeń.
Jakie obowiązki czekają na członka rady miasta?
Każdy radny ma określone obowiązki. Te obowiązki to jest przede wszystkim działanie na rzecz społeczności lokalnej, to są kontakty z mieszkańcami, to spotkania z radami okręgu, co daje duże możliwości poznania problemów, jakie istnieją w danym okręgu wyborczym. Druga sprawa to praca w samej radzie miasta. Radny musi pracować w przynajmniej dwóch komisjach merytorycznych, jakie istnieją w radzie. Bardzo ważna działalność to opiniowanie projektów uchwał. Najważniejsza rzecz dla miasta to budżet, a wiec jego uchwalenie, a wcześniej wypracowanie stanowiska do budżetu, na podstawie którego prezydent wypracowuje cały budżet. Następna sprawa to są dyżury radnych, n a które przychodzą mieszkańcy i mówią o swoich problemach lub sprawach, które należałoby w mieście realizować. Tych zagadnień jest cała masa. Jeszcze jest praca poza komisjami merytorycznymi rady miasta np. w komisji d.s. sieci szkół lub komisji d.s. zatrudnienia. Jeśli się tylko chce, pracy jest pod dostatkiem (śmiech)… Żeby podołać, trzeba rzeczywiście się „spinać”.
Wobec tego, proszę nam Pan powiedzieć w pracach jakich komisji bierze Pan czynny udział?
Jeżeli chodzi o komisje rady miasta, to przewodniczę Komisji Budżetu, jestem członkiem Komisji Oświaty, Polityki Społecznej i Bezpieczeństwa. Tutaj trzeba przede wszystkim zauważyć szeroki zakres działań tej ostatniej komisji, gdzie trzeba znać i rozumieć problemy socjalne ludzi, którzy są w trudnych sytuacjach życiowych. Następna sprawa to funkcjonowanie podmiotów, nad którymi miasto ma pieczę. Przede wszystkim szkoły, które podlegają samorządom. Oczywiście samorząd musi zadbać o to, żeby one były w należytej kondycji. Oprócz tego jestem członkiem powiatowej rady ds. zatrudnienia, gdzie rozważane i podejmowane są pewne decyzje odnośnie rozdziału środków, a więc ułatwień dla tych, którzy nie pracują, aby pomóc wejść im na rynek pracy. Poza tym dbamy, by środki na staże pracy były odpowiednio dzielone, także tej pracy tam jest sporo. Jeżeli chodzi o komisję ds. sieci szkół to problemem, jest niż demograficzny. Szkoły mają mniej dzieci, wobec tego pustoszeją, a jeśli tak, to trzeba je racjonalnie zagospodarować i wykorzystać, bo utrzymanie każdej szkoły to są koszty dla miasta i w związku z tym należy odpowiednio i racjonalnie tymi środkami dysponować. To jest poważny problem i Toruniowi się udało go rozwiązać. Należy się z tego cieszyć.
Jakim osiągnięciem ubiegającej kadencji może się Pan pochwalić?
Trudo jest się chwalić. Moim mottem jest działanie. Jednym z najważniejszych działań było to, iż na wskutek głosów mieszkańców, młodych ludzi domagających się zwiększenia liczby miejsc w przedszkolach. Bardzo trudno jest otrzymać miejsce dla dziecka w przedszkolu. Postanowiłem, jak to mówią, „wziąć sprawy w swoje ręce”. Dzięki mojej interwencji PM nr 1 na Strumykowej zostało rozbudowane o jedną kondygnację. Dzieci mają tam pracownie, dodatkowo w dachu zostały zamontowane okna, które umożliwiają dzieciom obserwację nieba. Jest to mój duży sukces. Następna sprawa to obietnica dla mieszkańców mojego okręgu wyborczego, czyli rejonu Mokrego: obiecałem, że na ul. Wojska Polskiego będą nowe chodniki. I są! Poza tym aktywnie staram się wspierać kierunek studiów technicznych, czyli informatykę stosowaną, robotykę i automatykę, ponieważ jest to kierunek przyszłościowy i młodzi ludzie, kończąc ten kierunek, bez problemu będą mogli znaleźć pracę. Poza tym im więcej jest ludzi jest wykształconych w tych kierunkach, tym lepiej dla państwa. Jedną z moich inicjatyw lokalnych był plener rzeźbiarsko-malarski „Sztuka zaklęta w naturze”. Głównym podmiotem, który podjął się realizacji tego pleneru, było Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. To przedsięwzięcie wzbogaciło wizualnie osiedle i umila teraz życie mieszkańcom.
Myślę, że warto zaznaczyć, iż ten plener był międzynarodowy – uczestniczyły w nim ekipy artystów z Holandii i Litwy.
Tak, trzeba przyznać, iż nie był to plener, w którym uczestniczyli lokalni artyści, ale był on w obsadzie międzynarodowej. Uważam, iż jest to ogromny sukces.
Z tego, co mi wiadomo, już w nadchodzącym roku odbędzie się II edycja pleneru. Czy może nam pan zdradzić więcej szczegółów, czy jest to owiane tajemnicą?
Nie jest to tajemnica. Jest to szalenie trudne przedsięwzięcie logistyczne, ponieważ są to drzewa, które mają około 17 metrów wysokości, wobec tego są potrzebne rusztowania. Jeżeli znajdziemy sponsora, który będzie w stanie takie rusztowania zafundować, to II edycja będzie mogła spokojnie się odbyć. Jeśli do obiektów, które już zdobią osiedle, dołączy kolejnych 8 lub 10, to powstanie imponująca galeria, ważna na mapie całego Torunia.
Panie Aleksandrze, nie sposób nie zauważyć, że jest Pan radnym, który w trwającym jeszcze plebiscycie dziennika „Nowości” na najlepszego samorządowca zdobył, na chwilę obecną, największą liczbę pozytywnych ocen. Najwyraźniej przypadł Pan mieszkańcom do gustu… Z jakimi problemami się do Pana zwracają?
Odpowiadając na to pytanie chciałbym przytoczyć sytuację, z która dzisiaj musiałem się zmierzyć. Mianowicie Pani z osiedla zgłosiła się do mnie z problemem, iż winda w jej wieżowcu się ciągle psuje. Czy mógłbym zaradzić w tej materii? Oczywiście, za windę odpowiada spółdzielnia, ale jak odmówić pomocy komuś, kto się zwraca do mnie. Wobec tego wykonałem telefon do spółdzielni, aby zaradziła problemowi. Tych różnych spraw jest sporo. Pani, która się zajmuje bezpańskimi kotami na osiedlu, zwróciła się do mnie o pomoc finansową. Staram się wpłynąć na to, aby środków na opiekę było więcej. Jedynie bezpośrednie obcowanie z mieszkańcami daje możliwość zauważenia tych problemów. Sprawy mieszkańców są dla mnie najważniejsze, bez względu na to, czy są to drobne problemy czy też sprawy większego formatu. Miasto jest dużym przedsiębiorstwem, więc problemów jest cała masa.
Jest Pan członkiem Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana”. Jak można powiązać pracę w stowarzyszeniu z pracą w radzie miasta?
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, iż nie jestem etatowym członkiem stowarzyszenia. Jestem członkiem, który działa społecznie i biorę udział we wszystkich inicjatywach stowarzyszenia. Spotykamy się, wymieniamy swoje poglądy na temat tego, w jaki sposób realizować cele stowarzyszenia. Jak wcześniej wspomniałem, realizowaliśmy w ostatnim okresie plener, oprócz tego np. doroczne spotkania anielskie. Tego typu działania sprzyjają temu, iż o Stowarzyszeniu mówi się w mieście. Czy praca w stowarzyszeniu przeszkadza? Nie, chciałbym powiedzieć, iż inspiruje i pomaga w spojrzeniu na problemy niekiedy z innej strony.
Co Pana zdaniem można, a także należy zmienić na dzień dzisiejszy w Toruniu?
Przede wszystkim pierwszą rzeczą jest rozbudowa przedszkoli i żłobków, rozbudowanie domów opieki dla osób starszych, które nie mają rodzin, które nie mają opieki. Toruń jest miastem uczelni, Toruń jest miastem kultury, co prawda nie udało nam się zostać Europejską Stolicą Kultury, ale pozostała wartość dodana. Społeczeństwo zauważyło, iż trzeba realizować inicjatywy, które powodują ubogacenie i uduchowienie społeczności lokalnej. Są to problemy, na które będziemy wraz z całą Radą Miasta sukcesywnie rozwiązywać.
Jak wyobraża sobie Pan Toruń oraz okolice za piętnaście lat?
To pytanie (śmiech), jest pytaniem trudnym ze względu na to, jak szalony jest postęp techniczny. Dzisiaj Toruń jest zatłoczony przez samochody, a być może za 15 lat nie będzie potrzeba parkingów i rozbudowanej infrastruktury drogowej? Być może będzie inny system komunikacji… Mam nadzieję, że tak będzie, że miasto będzie dla ludzi, a nie dla samochodów. W tej chwili jednak większość miast Polski jest dla samochodów. Nie chciałbym tutaj prorokować, ale pewnie, niestety, i u nas tak będzie.
Dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego oraz powodzenia w ubieganiu się o kolejny mandat Radnego Miasta Torunia.