Tropy chrześcijańskie (i nie tylko) w powieści „Władca pierścieni” oraz jej ekranizacji cz.2

Może wydawać się zaskakujące, że w powieści rozgrywającej się w fantastycznym świecie, pełnym dziwnych zjawisk i stworów, odnaleźć można tak wiele odniesień do Ewangelii. Niektóre z postaci możemy nawet bezpośrednio łączyć z osobą Chrystusa. To właśnie nich, w dużej mierze, dotyczy ten tekst.

Gandalf jest czarodziejem, mędrcem, ale to tylko jego cielesna powłoka, można powiedzieć, że jest wcielony. Tak naprawdę jest Majarem, a dokładniej jednym z Istarich, tak jak m.in. Saruman. To on, w gruncie rzeczy, jest motorem całej wyprawy mającej na celu zniszczenie pierścienia. Często ratuje z opresji swoich towarzyszy, mogą liczyć na jego radę i wsparcie. W pewnym sensie jest aniołem stróżem, który nad wszystkim czuwa. Poświęca nawet swoje życie w walce z Balrogiem (złym duchem ognia) – pokonuje go w walce, po czym umiera z powodu odniesionych obrażeń. Zostaje jednak przywrócony do życia, ale jest już odmieniony – wcześniej był Gandalfem Szarym, teraz przyjmuje miano Gandalfa Białego, tak też wygląda jego szata, moce czarodzieja stają się potężniejsze. Towarzysze, którzy go spotykają, początkowo nie rozpoznają w nim dawnego kompana. Chrystus umierając na krzyżu, pokonał szatana (opis Balroga doskonale pasuje do diabelskiej istoty), a następnie zmartwychwstał. Uczniowie też nie potrafili go rozpoznać, gdyż jego wygląd się zmienił.

Niezwykle interesująco rysuje się także jego postać w filmowej trylogii Hobbit. Gandalf inicjuje wyprawę krasnoludów, która ma na celu odzyskanie ich ojczyzny. Pojawia się tu skojarzenie z wędrującymi Izraelitami. Krasnoludy raz po raz narzekają na Gandalfa, kiedy ten znika, zaangażowany w ważne sprawy Śródziemia. W momentach niebezpieczeństwa pojawia się jednak, by uratować towarzyszy z opresji. Skojarzyć to możemy z głodem czy brakiem wody na pustyni, podczas wyprawy narodu wybranego. Oni także zaczynali wątpić, mieć pretensje. Wtedy Jahwe zesłał im mannę, przepiórki czy wodę ze skały. Warto przyjrzeć się również sposobowi obrazowania Gandalfa w filmie. W jednej ze scen widzimy go na tle wschodzącego słońca, dzięki któremu czarodziej wygląda jak w aureoli. Podczas walki z Sauronem (którego skojarzyć możemy z szatanem, tym bardziej że jeden z jego sług, Azog, wygłasza kwestię „We are legion!”, co odnieść można do Biblijnego demona/demonów, który opętały uwolnionego przez Chrystusa człowieka) Gandalf zostaje przyciśnięty do ściany z rozłożonymi rękoma, przypominając ukrzyżowanego Chrystusa. Mało tego, w filmie z ust Azoga padają także słowa: „It is done”, co można przetłumaczyć podobnie do słów Chrystusa na krzyżu „It is finished” – „dokonało się”. Pokonanemu tymczasowo, z pomocą przychodzi Galadriela, potężna królowa elfów. Kiedy podnosi mędrca z ziemi, postacie przyjmują dobrze znaną pozę – upodobniają się do piety, przedstawienia rozpaczającej Maryi ze zdjętym z krzyża Chrystusem spoczywającym na jej kolanach.

źródło: materiały dystrybutora Warner Bros., Metro-Goldwyn-Mayer

Gandalf przypomina więc figurę anioła stróża, starotestamentowego mędrca, ale także Chrystusa czy Boga Ojca. Potrafi być nieocenionym wsparciem dla towarzyszy, dowcipnym staruszkiem, ale kiedy trzeba, także karcącym ojcem czy potężnym magiem.

źródło: materiały dystrybutora New Line Cinema

Aragorn, kolejny bohater, który ma cechy zbliżające go do Chrystusa, jest potomkiem starożytnych ludzi, którzy byli długowieczni. Mimo królewskiej krwi płynącej w jego żyłach żył jako czatownik (zwano go Obieżyświatem), ukrywał się niosąc ludziom pomoc, dlatego że siły zła czyhały na jego życie, gdyż był ostatnim potomkiem królewskiego rodu. To bohater, który najbardziej przypomina Chrystusa wyglądem (szczególnie w ekranizacji, gdzie wcielił się w niego Viggo Mortensen). Jest szlachetnym i mądrym rycerzem. Swoją charyzmą wpływa na towarzyszy i żołnierzy, ale nie wywyższa się. Stara się raczej nie mówić o swoim pochodzeniu. Potrafi także uzdrawiać. Ostatecznie zostaje koronowany i staje się władcą królestwa ludzi. On także doświadcza swojego rodzaju śmierci – przechodzi przez Ścieżkę Umarłych, gdzie stara się przekonać oddział przeklętych duchów do wsparcia sił dobra w wojnie z Sauronem. W dawnych czasach były one ludźmi, którzy przysięgli posłuszeństwo władcy, ale go nie dotrzymali, przez co po śmierci nie mogli zaznać spokoju. Aragorn idzie do góry, w której przebywają, niczym Chrystus zstępujący do krainy umarłych. Moment, w którym opuszcza żołnierzy (dobrze oddaje to film) przypomina sceny z Ewangelii. Apostołowie na pewno byli zaskoczeni zapowiedzią śmierci Jezusa, tego, że chce on oddać swoje życie, był ich nauczycielem, prawdziwie go kochali. W powieści Aragorn udowodnił żołnierzom Rohanu, wyruszającym ku Minas Tirith na odsiecz, swoje męstwo, a później, w przeddzień bitwy, opuszcza ich. Są oni zaniepokojeni, nie potrafią zrozumieć czemu wybiera on taką drogę. Aragorn schodzący jak Chrystus do świata umarłych umożliwia upiorom odkupienie swoich win i otrzymanie wiecznego spokoju, niczym umierający na krzyżu Jezus, który później zmartwychwstając, dał nam zbawienie i życie wieczne.

Trzecią postacią, która nosi w sobie cechy Chrystusa, jest Frodo, hobbit, który niesie pierścień podczas wyprawy do Góry Przeznaczenia. Z jednej strony możemy go potraktować jak everymana, każdego z nas. Kierując się w stronę interpretacji chrześcijańskiej – każdy z nas dźwiga swój krzyż. Symbolem krzyża staje się wtedy pierścień, który, im bohater jest bliżej celu, staje się dla niego coraz większym ciężarem. W pewnym momencie historii Frodo jest już tak wyczerpany, że daje się ponieść swojemu towarzyszowi – Samowi. Skojarzyć to można z wierszem Ślady na piasku, który przywołuje się podczas katechez i kazań. Opowiada on o człowieku, który wraz z Chrystusem spaceruje po plaży, pozostawiają oni na piasku dwa ślady. Jednak kiedy zmienia się pogoda i nastaje ciemność, człowiek widzi tylko swój ślad. Postanawia zapytać Jezusa, czemu tak jest. Zbawiciel odpowiada, że w momentach największych trudności niesie człowieka na swoich ramionach, a pojedynczy ślad, jest śladem Jego stóp. W trudnych momentach Chrystus nie pozostawia nas samych, wręcz przeciwnie dźwiga nas i nasze problemy na swoich barkach.

źródło: materiały dystrybutora New Line Cinema

Pierścień staje się krzyżem także, jeśli spojrzymy na Froda, jak na Chrystusa. Ostatni etap podróży hobbita, po jałowej, nieprzyjaznej ziemi, wspinaczka na górę, przypomina drogę na Golgotę. Dodatkowo Frodo staje się w pewnym sensie zbawicielem – od niego zależy los całej krainy. Liczy się z tym, że najprawdopodobniej nie powróci z wyprawy, jest gotów poświęcić swoje życie. Z kolei zniszczenie pierścienia, które bez niego nie miałoby miejsca, równa się pokonaniu Saurona – szatana. Sytuację, o której pisałem wcześniej, można natomiast odnieść do pomocy w niesieniu krzyża przez Szymona z Cyreny.

Podobnie jak Aragorn i Gandalf, Frodo też przeżywa swojego rodzaju śmierć. Zostaje użądlony przez olbrzymią pajęczycę Szelobę, która paraliżuje go swoim jadem i owija w sieć. Towarzysz bohatera – Sam, jest przekonany, że Frodo nie żyje, okazuje się jednak, że to tylko bezwład. Interesujące, że w ekranizacji hobbit wygląda wtedy jak owinięty w całun, zupełnie jak złożony do grobu Chrystus lub we wschodnich ikonach Jezus Nowonarodzony (co jest zapowiedzią jego śmierci).

Przez karty powieści przewija się także wątek miłosierdzia, miłosierdzia, bez którego cała historia nie zakończyłaby się dobrze. Zostało ono okazane Gollumowi, stworowi, który przez długi czas posiadał pierścień, dopóki nie przejął go Bilbo. Był on prawdopodobnie hobbitem, który pod wpływem mocy pierścienia został udręczony, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Za wszelką cenę chciał odzyskać stracony artefakt. Najpierw oszczędził go Bilbo, choć miał okazję do zabicia stwora. Później zostaje mu ono okazane przez Froda i Sama, których Gollum prowadzi do Góry Przeznaczenia. Podczas podróży kilkukrotnie stara się odebrać skarb dla siebie. Jednak gdyby nie miłosierdzie i oszczędzenie mu życia, pierścień z dużym prawdopodobieństwem nie zostałby zniszczony. W kulminacyjnym momencie Frodo ulega bowiem mocy przedmiotu i nie wrzuca go do ognia góry. Wtedy pojawia się jednak Gollum, który odbiera mu pierścień i w przypływie radości, potykając się, spada w gorejącą przepaść wraz z artefaktem. W powieści (także w ekranizacji) znajdziemy rozmowę Gandalfa z Frodem, w której hobbit żałuje, że Gollum nie został zabity przez Bilba, kiedy ten miał ku temu okazję. Czarodziej odpowiada wtedy:

„Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie. Czy możesz ich nim obdarzyć? Nie bądź, więc tak pochopny w ferowaniu wyroków śmierci, nawet bowiem najmądrzejszy nie wszystko wie”.

W powieści  możemy znaleźć wiele innych odniesień i chrześcijańskich tropów, co ciekawe w ekranizacji Petera Jacksona możemy znaleźć kolejne. W rozmowie Gandalfa z Pipinem, jednym z hobbitów, podczas oblężenia miasta Minas Tirith, kiedy życie bohaterów jest zagrożone, a niziołek obawia się śmierci, czarodziej opowiada, że nie jest ona końcem, a raczej drogą do pięknej i spokojnej krainy. Jako ten, który umarł, ma pełne prawo do takiego opisu. Warto zauważyć, jak wiele owa wizja ma wspólnego z chrześcijańską eschatologią.

źródło: materiały dystrybutora New Line Productions, Inc.

Innym ciekawym przypadkiem jest postać Boromira – jednego z członków drużyny pierścienia, który okazuje się najbardziej podatnym na zły wpływ artefaktu. Wykorzystuje nawet sytuację pozostania z Frodem sam na sam i próbuje odebrać mu pierścień. Frodo ucieka, a rycerz ostatecznie odzyskuje trzeźwość umysłu i w momencie próby, odkupuje swoją winę, umierając w obronie towarzyszy. Motyw zdrady może delikatnie zbliżać go do biblijnego Judasza, interesujące jeszcze bardziej jest to, że znani ilustratorzy dzieła Tolkiena, a także reżyserzy przedstawiali go inaczej niż sam autor. Pisarz opisał go bowiem jako ciemnowłosego mężczyznę, tymczasem, kiedy oglądamy Boromira na ilustracjach czy ekranie widzimy rude włosy. W malarstwie często właśnie rudowłosym był Judasz. W wersji reżyserskiej pierwszej części filmowej trylogii Petera Jacksona, Boromir, pomimo swej słabej, podatnej na moc pierścienia woli, jest jednocześnie bardzo współczujący. Kiedy Frodo obwinia się o śmierć Gandalfa (to on podjął ostateczną decyzję o przejściu przez Morię, gdzie napotkali Balroga) i wydaje mu się, że towarzysze także mogą go o to winić (sytuacja została ukazana niejednoznacznie, prawdopodobnie hobbit tylko odnosi wrażenie, że tak jest), to Boromir dodaje mu otuchy, mówiąc by nie brał na siebie kolejnego ciężaru, bo niesie wystarczająco ciężkie jarzmo, chodzi oczywiście o pierścień.

Kierując się wypowiedzią samego autora – nie można jednak traktować powieści jako dosłownej alegorii, a w każdym elemencie starać znaleźć na siłę chrześcijańskich odniesień. Zdarzyło się, na przykład, że ktoś w lembasach, lekkich, a jednocześnie zaspokajających głód sucharach podarowanych drużynie pierścienia przez elfy, doszukiwał się odniesienia do eucharystii. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że w samym Władcy pierścieni, bez mitologii zawartej w Silmarillionie, brak jakichkolwiek kultów religijnych czy wierzeń wyznawanych przez mieszkańców Śródziemia. Za to odniesienia do chrześcijańskiej moralności czy nawet do Biblijnych wydarzeń czy postaci, są immanentnie zawarte w tkance powieści. Nie zamyka to oczywiście drogi do innych interpretacji dzieła, a wręcz przeciwnie – Władca pierścieni ma charakter uniwersalistyczny i pod warstwą przygodową znajdują się kolejne, które warto odkryć, i które prowokują do myślenia o kwestiach ważnych w życiu każdego człowieka. Tolkien wyraźnie wskazuje, że do heroicznych i ważnych decyzji oraz czynów zdolny jest każdy z nas. Odnosząc się do słów Gandalfa – każdy z nas musi zdecydować co zrobi w czasie, który został mu dany.

Wojciech Jasiński

Źródła:

J.R.R. Tolkien Listy, Warszawa 2010

J.R.R. Władca pierścieni, Warszawa 2002

P. Jackson, trylogia The Lord of the rings

P. Jackson, trylogia The Hobbit