Beata Zembrzycka: Prymas Wyszyński- Wielki, ale „Nasz” człowiek

Wielu z nas doskonale wie, kim był Kardynał Stefan Wyszyński i jak wiele Mu zawdzięczamy. Znamy najważniejsze fakty z jego życia oraz zasługi dla Kościoła i Narodu. Lecz aby mógł stać się dla nas wzorem czy inspiracją, musimy  stanąć  „oko w oko” z jego osobowością. Musimy poznać jego cechy charakteru, bo to również dzięki nim podejmował ważne decyzje, ukierunkowywał swoją ciężką prace segregując rzeczy ważne i mniej ważne.

Czytając jego życiorys, czy też zagłębiając się w Jego nauczanie, człowiek zaczyna czuć się onieśmielony patosem heroicznych czynów, wielkich myśli i genialnych rozwiązań. Trudno nam z Niego brać przykład, a cóż dopiero się z Nim utożsamiać…

Powinniśmy jednak zrozumieć, że On żył w takich trudnych czasach i pełnił bardzo odpowiedzialną funkcję, która  wymagała od Niego konkretnych działań na miarę stawianych mu ważnych  zadań.  Jednak, gdy sięgniemy do świadectw ludzi, którzy z nim przebywali, pracowali, czy też zwyczajnie po ludzku towarzyszyli mu w jego posłudze, zaczyna nam się kreować jego osobowość. Poznajemy Stefana Wyszyńskiego, a nie Wielkiego Prymasa.

Maria Okońska, czy też Anna Rastawicka napisały o Prymasie wiele osobistych refleksji, udzielały wywiadów, w których można odczytać poprzez ich bezpośredni kontakt to co ważne – jakim Prymas był człowiekiem. Jeśli poszukamy takich perełek, odkryjemy swoisty „dekalog” cech osobowości Kardynała, które pomagały mu i kształtowały jego drogę życia. Odkryjemy, że te cechy są uniwersalne, niektóre całkiem zwyczajne i być może posiadamy większość z nich, a nad resztą wystarczy popracować? Bo czyż nie jesteśmy odważni, pokorni, pracowici, czyż nie staramy się w życiu wykazywać mądrą dyplomacją? Połowa sukcesu to zdać sobie sprawę, że Prymas Tysiąclecia pozostawił po sobie nie tylko spuściznę swojego nauczania – na każde czasy – ale również swoją osobę, zwyczajnego człowieka, który „przeszedł” do historii jako Prymas Tysiąclecia.

Pisząc, że cechy charakteru Kardynała pomogły mu mądrze wykorzystać czas Prymasostwa, zdaję sobie sprawę z tego, że również czasy i poważna funkcja ukształtowała i wzmocniła w Nim wiele wartości, których bronił przez całe życie. O tym powinniśmy pamiętać, próbując zaaplikować osobę Prymasa jako trenera personalnego w swoim życiu. Wykorzystujmy swoje dobre, naturalne cechy charakteru, wzmacniajmy je w każdym swoim działaniu, ale pamiętajmy, że plan Boży zakłada, iż mamy się rozwijać przez całe swoje życie. Zatem bądźmy czujni, gdy los rzuci nam pod nogi nowe wyzwanie. Jeśli będzie ono od nas wymagało zbyt wiele, sięgnijmy do nauczania Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jego postawa pokaże nam odpowiednią drogę i rozwiązanie, a my staniemy się bogatsi o kolejną perełkę mądrości, która nas umocni.

Beata Zembrzycka